Czy właściciel firmy jest jak trener drużyny piłkarskiej?

Projekt bez tytułu (2)

Dziś opiszę Ci historię mojego klienta, z którym pracowałam przez jakiś czas. I o pewnym zdarzeniu, które było katalizatorem do działań. Niestety, niespecjalnie przyjemnych, ale z happy endem.

Najpierw krótka charakterystyka firmy:

Branża: kreatywna

Czas na rynku: 6 lat

Ilość pracowników: 4 plus właściciel

Problem: zwiększyć zarobki w firmie.

Początkowo wydawało mi się, że sytuacja jak wszędzie. Czyli pracujemy ile się da, po kilkanaście godzin na dobę i narasta frustracja gdzie są pieniądze?! Zawsze swoją współpracę rozpoczynam od analizy sytuacji, rozmowy z pracownikami. Rozmawiamy o bolączkach w firmie, o tym co przeszkadza. Jak można polepszyć wyniki w firmie, co ułatwi wykonywanie zleceń w jak najkrótszym czasie, tak by nie traciły zlecenia na jakości, a firma zwiększyła swoje przychody. Z doświadczenia wiem, że większość przypadków przebiega podobnie. Zazwyczaj problemem jest komunikacja. I podobnie sytuacja wyglądała tutaj. Z tym że problem był ciut bardziej skomplikowany, a rozwiązania, jak się okazało, nie najłatwiejsze.

Po analizie sytuacji, zebranych informacjach i wyciągniętych wnioskach musiałam zebraną wiedzę przekazać klientowi. A nie były to dobre wieści. Okazało się, że pracownicy potrzebują więcej:

samodzielności – chcą mieć poczucie wpływu, na to co się dzieje

akceptacji projektów – chodzi o wypuszczanie projektów bez nanoszenia się niekończących się poprawek. Tutaj był największy kłopot. Właściciel firmy nie chciał, nie wyobrażał sobie i nie akceptował możliwości nawet najmniejszych zmian w dotychczasowym procesie.

brak rozwoju w firmie – brak perspektyw na nowe Szkolenia, warsztaty czy projekty zwiększające kompetencje.

 

Z dotychczasowych współprac wiem, że największym hamulcowym w rozwoju firm są ich właściciele. Wydaje się, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak oni. Tutaj było podobnie. Zamiast zarządzania – ciągła praca i nanoszenie poprawek. Zamiast rozliczania z efektów, a nie drogi jaką te efekty są zrobione – ciągłe zaglądanie do laptopa i brak komunikacji. Trudno opisać w jednym słowie. W każdym razie komunikacja i zarządzanie, a raczej ich kompletny brak to były główne problemy w firmie.

 

To tylko 3 największe problemy. Zaletą firmy i jej największą wartością było to, że zespół był bardzo dobrze zgrany. Ludzie lubili przychodzić do pracy i ze sobą przebywać. Jednak o wspólnej pracy zarówno właściciel jak i pracownicy mieli zupełnie inne zdanie.

I tutaj pojawia się pytanie: co zrobić gdy właściciel nie chce zmienić swojej postawy ani na milimetr, a przy tym wcześniej nie komunikował, że nie jest zadowolony z pracy swoich ludzi? Czy można zmienić coś? Jeśli tak, to co?

W drużynie piłkarskiej, jak nie ma dobrych efektów, zmienia się trenera. W firmach – gdzie trener jest właścicielem – jest to niemożliwe. Co robić w takim razie? No cóż…. Każda zmiana rodzi się w bólach. Jeśli chcesz iść dalej musisz coś zmienić.

To nie był łatwy czas ani dla właściciela, ani dla pracowników. Feedback o dotychczasowej pracy z obu stron pozostawiał wiele do życzenia. Każda strona miała swoje racje. Początkowe rozmowy nie wprowadziły żadnych zmian, żadnych efektów. Proces rodził się w bólach, został okupiony stresem i długimi rozmowami. Koniec końcem, problemy zostały wyjaśnione, i zostały podjęte działania. Każdy trochę ustąpił. Mam nadzieję jedynie, że wszyscy w tym wytrwają – bo to będzie równie trudne jak wcześniejszy proces.

 

Jeśli mogę Ci coś zasugerować, a jesteś w podobnej sytuacji jako przedsiębiorca, to:

komunikuj się z pracownikami.

pytaj o ich problemy, co potrzebują by zwiększyć ich efektywność. Dasz im narzędzia, będziesz mógł/ mogła zacząć oczekiwać efektów

doceniaj sukcesy. – Każdy lubi być chwalonym.

daj realny wpływ na pracę. Nie zaglądaj za ramię, a rozliczaj z efektów. Pracownik chce mieć wpływ na to co się dzieje i być docenianym. Dzięki temu, Ty zyskujesz narzędzie do zarządzania, a w efekcie zwiększasz wydajność zespołu / pracownika, a kolejno przychody.

więcej zarządzania mniej pracowania. Po to zatrudniasz swoich pracowników, by pomogli Ci w wykonywaniu pracy. Delegujesz – zarządzasz. Mówisz o oczekiwaniach, chwalisz lub mówisz o tym, co trzeba poprawić, nadajesz kierunek. Pokazujesz w którą stronę chcesz iść. Wytyczasz strategię, cele, potem działania. A to wszystko koordynujesz. Niby proste, a jednak ogromnie trudne. Zwłaszcza gdy firmę stworzyliśmy sami i niby wiemy wszystko o firmie od podszewki.

 

Jeśli borykasz się z podobnym problemem, lub chcesz coś przegadać zapraszam Cię na konsultacje.

Umów się ze mną w dowolnym czasie i działaj. Nie czekaj aż sytuacja wymknie się spod kontroli, wtedy może być za późno. Na konsultację możesz umówić się TUTAJ
Razem zadziałamy i poradzimy. Do zobaczenia!

Dodaj komentarz